Od najmłodszych lat byłem uczony, że aby osiągać sukcesy, muszę być indywidualnie najlepszy. Dotyczyło to przede wszystkim szkoły, gry na instrumencie muzycznym czy czegokolwiek, gdzie pojawiał się pierwiastek oceny. Mało kogo interesowało to, czy potrafię współpracować z innymi, czy umiem szukać kompromisów, czy potrafię inspirować albo motywować innych do działania. Nikt specjalnie nie zwracał na to uwagi. Nie jesteśmy w szczególny sposób uczeni, jak współpracować, jak sobie pomagać. Nie jesteśmy z tego tytułu oceniani. To raczej wychodzi samo, jako wypadkowa naszych miękkich cech, wychowania w domu i okoliczności, w jakich akurat się znajdujemy.